wtorek, 14 lipca 2009

Full kurdish nad Eufratem i Gruzja

Czesc!
Po nieszczesnej nocy na kempingu w Kahcie bez problemu dostalismy sie za miasto i dalej w gory... tam w miejscu gdzie pieprz rosnie, miedzy jedna a druga kurdyjsca wsia rzucona gdzies miedzy skalami , zgarnely nas z drogi okolo 10 rano dwie dziewczyny z Australii jadace na zachod slonca na Nemrut ;) Bylo dosc wczesnie wiec podczas krotkiego postoju w kafejce , gdzie prosto z drzewa lecialy nam najlepsze na swiecie morele, postanowily zrobic jeszcze krotka objazdowke... Pojechalismy wic z nimi. Z racji tego ze bylo dosc cieplo - tak okolo 40 oaru stopni najpierw pomoczylismy sie w rzece - w malowniczy miejscu miedzy skalami, gdzie miejscowi ludzie spedzali niedziele. W mokrych ubraniach (bo tak sie tu kapaly wszystkie kobiety) orzezwieni wsiedlismy do auta i ruszylismy przez gory by zobaczyc most zbudowany w 200 roku przez Rzymian... Fotki wrzucimy kiedys tam. Miejsce bylo zaqdziwiajace:)
Stamtad udalismy sie na Nemrut, gdzie mielismy spedzic noc.
Fragment z wikipedii: " Rangę tego miejsca wyznaczył najlepiej zachowany zespół świątynno-sepulkralny tzw. hierotezjon (gr. hierotesion) zbudowany przez króla Kommageny Antiocha Theosa w połowie I wiek p.n.e.. Kompleks składa się z tumulusa (kurhanu) o wysokości 50 metrów, usypanego z drobnych odłamków skalnych oraz trzech tarasów, które przylegają do tumulusa od wschodu, północy i zachodu. Każdy taras ozdobiony jest grupą pięciu monumentalnych (8 m wysokości) rzeźb przedstawiających samego Antiocha jak i jego "braci i siostry" - bogów synkretycznego panteonu persko-greckiego. Wszystkie postacie przedstawiono w strojach typowych dla I wieku p.n.e."
Tu tez spedzilismy noc by kolejno zobaczyc zachod i wschod slonca.
Rankiem 13 lipca po wschodzie ruszylismy z australijmi na polnoc. Dziewczyny postanowily pojechac nad Morze Czarne wiec czekala nas podwozka okolo 600 kilometrowa!
To co widzielismy po drodze bylo niesamowite a miejscami zatrwazajace... Krajobraz ksiezycowy, wijacy sie gdzies Eufrat, grogi prowadzone przez stepy prosto jak od linijki badz wijace sie w gorach... Wszystko to okraszone licznymi posterunkami wojska/zandarmerii obstawionymi zolnierzami, umocnionymi workami z piaskiem i drutami kolczastymi... Raz na jakis czas mijalismy biedne wsie, gdzie domy zbudownye byly z kamienia a jedynymi poza perlcczkami zwierzetami byly objuczone osiolni i wychudzone konie... Rowniez koszacy zboze sierpami ludzie nie napawali optymizmem...W koncu dojechalismy do wiekszego miasteczka. Szok... Ulice byly zapchane ludzmi. Siedzieli na kraweznikach, chodnikach, schodkach, krzeselkach...pili herbate, palili, rozmawiali i wszyscy bez wyjatku sie na nas gapili... Meskie oczy wygladaly spod chust, turbanow, grow opatulonych chustami z obreczami... Stanowilismy nie lada atrakcje w tej kurdyjskiej wiosce... Dal nas strakcja byli jednak oni i panujacy na ulicach zgielk. Wszedzie przemyklay male, zwinne motorki z przyczepami, kwitl drobny handel. Mi jednak mowe i ruch odebralo na chwile gdzy rozlegl sie huk i niasko nad nami przelecialy dwa mysliwce...
Dalsza droga byla rowniesz interesujaca , gdlownie ze wzgledu na krajobrazy... Charakter gor zmianial sie z kazda setka kilometrow az po zmroku dotarlismy nad otoczone gorami jezioro, gdzie za friko spedzilimy noc w czyms na ksztalt campingu polozponego malowniczo na wyspie... Sceneria niesamowita...Fotki beda pozniej ;) Rano ruszylismy do Gruzji. Mielismy do przejechania jakies 150-150 km... Zatem jestesmy juz w kafejce interentowej w Batumi. Po drodze mijalismy plantacje harebaty ;)) Jaki tu folkloooor... Cala ulica trudni sie handlem, do tego dochodzi ciagle trabienie... Strasznie leje, zegarki mamy w stosunku do Was przesuniete jakies 2 albo 3 godziny i myslimy co ze soba zrobic. Straszna dziura... Ale Piecu przekopuje siec zatem zapewne cos wymysli ;)
Aha w tym deszczu bylisamy tez w Gonio - tu znajduje sie zamek - fortyfikacja bedaca pozostaloscia rzymskiego imperium (II wiek). Aaaa... rosly tam figi i mandarynki). Kocze wpis ioooo jak grzmi i leje!! Pomagam M. szperac za noclegiem!

1 komentarz:

  1. Gruzja to już nie wyschnięte źródełko. Trochę wschodniej cywilizacji. To cijajcie.

    OdpowiedzUsuń