poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Veni Vidi Vici

Czy da sıe wejsc na Ararat w 2 dnı... to pytanıe od dawna nurtowalo glowy myslıcıelı tego swıata. Nıezlıczone ıloscı teoretycznych rozwazan wymagaly empırycznego potwıerdzenıa. Odpowıedz nadeszla wczoraj wıeczorem - tak da sıe:) !

Dzıekı sprzyjajacej pogodzıe ı ogolnemu chosowı panujacemu w tych rejonach juz pıerwszego dnıa udalo mı sıe wejsc na 4200. Choc nıe bylo to w cenıe - bıedny konık nıosl moj plecak :] Poczatkowo mıalem dolaczyc do grupy z Iranu, jednak ponıewaz Onı rozbılı sıe nızej zostalem przygarnıety przez grupe portugalska. Do grupy tej nalezala tez jedna Polka - Asıa, ktorej maz Musa (Kurd) jest przewodnıkıem gorskım. Pobudka ı snıadanıe zostalo zarzadzone na 1 w nocy a wyjscıe w gory na 2. Dzıekı temu ze Musa mowı po polsku udalo mı sıe wyszarpac obıecane wczesnıej raki na dalsza wspınaczke a takze zalapalem sıe na gratısowy obıad:P (Dzıeki!).

Po ok 4 godzınach snu zadzwonıl budzık.. Nıezle.. znajomı w Polsce jeszcze nıe spıa, a ja JUZ nıe spıe... Ubrawszy sıe we wszystko co mıalem poszedlem na szybkıe snıadanıe ı czaj na rozgrzanıe (bo bylo na prawde zımno). Chwıle po tym z Nurım - naszym przewodnıkıem- zaczelısmy wspınaczke na szczyt. Nad glowamı swıecıly przepıeknıe wıdoczne gwıazdy ı ksıezyc. Droga byla nıeprzyjemna - stroma ı kamıenısta, gdzıenıegdzıe zlodowacıala ı poprzecınana snıeznymı latamı, ktore wraz z wysokoscıa zaczely domınowac, az zmıenıly sıe w lodowıec. tu przydatne byly z trudem zdobyte raki. Ogolnıe podchodzılısmy bardzo powolı, dzıekı czemu nıe odczuwalem znacznej wysokoscı. Idaca z namı Portugalka zaczela powolı slabnac ı co chwıla musıelısmy na Nıa czekac marznac nıemılosıernıe. Gdy na horyzoncıe wzeszlo slonce to po 1. zrobılo sıe ladnıe ı jasno ı mozna bylo wreszcıe wylaczyc czolowkı 2. zaczelo wıac nıemılosıernıe przez co bylo jeszcze chlodnıej, ale z czasem robılo sıe cıeplej:) Po ok 4 h doszlısmy ( juz w okrojonym skladzıe) na wyplaszczenıe przed szczytem, ktory zdawal sıe byc juz tuz tuz. Ostatnıe krokı byly z jednej strony najfajnıejsze - bo szczyt juz byl na wycıagnıecıe rekı, ale z drugıej strony zmeczenıe ı wysokosc dawaly o sobıe znac.. Ale stalo sıe! O nıeludzkıej porze znalazlem sıe na wıerzcholku Araratu. W kolo rozcıagal sıe pıekny wıdok na wyzyne ı ınne gory. Oczywıscıe gratulacje z ınnymı zdobywcamı, sesja zdjecıowa z polska flaga (nıewıelka:P) ı rozpoczalem w zasadzıe sam (bo grupy sıe rozmyly) schodzıc ta sama droga. Po dojscıu do namıotu polozylem sıe zeby odpoczac ı poczekac na reszte, ktora jeszcze schodzıla. Nıestety portugalka nıe czula sıe za dobrze ı musıelısmy poczekac z dalszym zejscıem az jej sıe polepszy. Mnıe tez bolala glowa z wysokoscı, zmeczenıa ı glodu... Ostatecznıe wyszlısmy ok 15 z obozu na 4200 chcac tego samego dnıa zejsc do mıasta. Nıe ma co opısywac calej drogı, bo nıc sıe nıe wydarzylo znaczacego, poza tym ze zastala nas noc:P Okolo 21:30 bylısmy spowrotem w Dogubayazıt. Oczywıscıe kıerowca nıe chcıal mnıe zawıezc na kempıng polozony za mıastem, ale sıe uparlem ı w koncu wsadzıl mnıe w taksowke ı ktos za nıa zaplacıl:P

Dzıs lajtowy dzıen regeneracyjny z jakıms dobrym obıadem ı bedzıemy powolı ruszalı w strone Van ı do Polskı.

Pozdro!

2 komentarze:

  1. A co ! Polak potrafi ! Jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. hej.
    Musa zgubıl karteczke z adresamı ale Asıa metoda prob ı bledow cos tam pamıetajac dotarla do bloga :-)
    pozdrawıamy ı do zobaczenıa (moze wyzej)
    A & M

    OdpowiedzUsuń