niedziela, 9 sierpnia 2009

Dzieci szczescia

Pogoda placzaca ale nie plakalismy. Zamiast odkrywac Park Narodowy Bordzomi i wloczyc sie po gorach pojechalismy do Gori zwiedzic muzeum najslawniejszego Gruzina - Stalina. Muzeum miescilo sie w pieknym (w przeciwienstwie do reszty Gori) budynku (na ulicy Stalina). Zgromadzono w nim sporo dokumentow, zdjec a takze pamiatek i prezentow dla "Wodza Narodow". Zobaczylismy takze domek, w ktorym niestety sie urodzil a takze wagon, ktorym podrozowal do Jalty czy Poczdamu. Opisy w muzeum byly tylko bukwami gruzinskimi i rosyjskimi, zatem na wiekszosc ekspozycji patrzelismy jak slepi na kolory. Po wizycie w muzeum udalismy sie stopem a nastepnie mocno stargowana taksowka do Gelati. Miejscowosci, w ktorej znajduje sie przepiekny kompleks klasztorny: koscioly, budynek akademicki, dzwonnica). Zblizal sie wieczor a my nie mielismy gdzie spac. Na szczecie na horyzoncie pojawili sie mocno wstawieni lekarze, ktorzy zatroskani naszym losem zaproponowali nam nocleg albo w Gelati albo w Kutaisi. Wybralismy opcje pierwsza i dostalismy w posiadanie DOM razem z kluczami (do zostawienia pod wycieczka) jakies 600m od monastyru. :) Zatem burzliwa, deszczowa, wietrzna noc spedzilismy w zaciszu domu:) Rano (dzis jest niedziela) z samego rana pomknelismy do kosciola podziekowac za otrzymane dary... :) Cerkiew w Gelati jest niesamowita!! Wszystkie jej sciany zdobia piekne freski, a mury zewnetrze ciekawe ornamenty kute w kamieniu. Zdaje sie ze mamy chody u Wladz Wyzszych bo reszta dnia przebiegla niesamowicie! Otoz... Pod monastyrem zatrzymal sie na machanie Nissan Navara i podwiozl nas bod brame katedry Bergeti w Kutatisi (podobnie jak Gelati wpisanej na liste Unesco). Okazalo sie ze kierowca jest komendantem policji:) Po obejrzeniu zrujnowanej katedry (zniszczonej kolejno przez Turkow i Rosjan) w ktorej akurat trwala msza ruszylismy dalej (po drodze spotykajac Polakow). Taksowka wyjechalismy za miasto by lapac stopa... I tu... taksowkarz nie wzial od nas pieniedzy!! Wyszlismy z auta i nie zdazylismy zdjac plecakow gdy zatrzymala sie czarne bmw-ica z propozycja podwozki do Senaki. Jak tu nie skorzystac... Od tych milych nam ludzi otrzymalismy wielgachnego arbuza, regionalne sosy (ktorych poszukiwalismy), pesto z kolendra i papryka oraz... przekazanie do kolejnego stopa. Radiowozu policyjnego! Ugadali ze znajomymi policjantami "cos" i z kogutem na dachu z dwoma mundurowymi pojechalismy dalej. Za Senaki panowie zatrzymali sie, jeden wyszedl i zaczal zatrzymywac auta z prosba o podwozke nas do Batumi :) Buhaha... bylo nam glupio gdy 2 wozy mu odmowily, ale z racji padajacego deszczu policjant-szef zabronil nam wychodzic na droge mowiac, ze dla nich to nie problem a my nie powinnismy moknac. Czy ktos to czyta?! W koncu zatrzymal dla nas busa. Za friko dojechalismy do Kobutelti, gdzie przesiedlismy sie bez czekania (a po zamoczeniu nog w Morzu Czarnym) na kolejnego busa z mila rodzina. Ugoscili nas w domu, nakarmili, napoili fantastycznym winem i zawiezli pod sam hostel w Batumi (gdzie spalismy ostatnio). Tu stargowalismy nocleg z 20 do 10 Lari i odpoczywamy. Jutro ruszamy odkrywac klimaty Kurdystanu. Pozdrawiamy serdecznie!!

4 komentarze:

  1. Gościnny kraj ta Gruzja, pozdrawiam podróżników
    Nieznajomy który przypadkiem trafił na bloga i spodobały mu się przygody :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do goscinnosci... Wczoraj wieczorej poszlismy w batumi przepuscic kase i milo spedzic wieczor w turystycznym centrum miasta. Siedlismy w kawiarni na piwie i coli... Po chwili mielsmy gruzinskie towarzystwo, ktore zadbalo by nie braklo nam lodow, kawy, piwa itd... - zaplacilo za nas rachunek i zaprosilo na impreze nad wodospadem nastepnego dnia (czyli dzis). W programie zapowiadali spiewy, wino, szaszlyki, rybki... Chyba nie skorzystamy i uciekniemy z tego subtropikalnego (czytajcie: ulewnego) klimatu w kurdystanskie polpustynie. Pozdrowka z Batumi

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślimy, że po zakończeniu tej wedrówki czeka Was pielgrzymka na kolanach do Częstochowy albo na Grabarkę. Macie za co dziękować Najwyższemu.Oby tak dalej. MiT.

    OdpowiedzUsuń